I to wcale nie
tylko filmy świąteczne, a filmy w ogóle (żeby mi tu nie było). Nadszedł czas,
kiedy ci młodsi (mam tu na myśli znudzonych studentów głównie!) muszą się czymś
zająć. Gdy się skończy porządki, pomaganie w kuchni – jeśli mama Was nie
wygoni, bo ja do kuchni nie mam wstępu,
a także zakupy małe i duże, może czas na jakiś film? Na pierwszy ogień idzie…
Jak ukraść
księżyc?
Bajek
nie oglądałam, bo nie przepadałam. Jednak jakiś czas temu zaczęłam bajkową
przygodę z „Jak ukraść księżyc?” i wpadłam w wir kreskówek. Jak na ironię, to
nie minionki rządzą dla mnie w filmach z żółtymi stworkami. Szczerze, to nie
rozumiem fenomenu, znaczy aż tak wielkiego! W końcu jak można nie zwrócić uwagi
na te małe, urocze i słodkie jak cukiereczek trzy dziewczynki – Agnes, Edith
oraz Margo. Ta pierwsza podbiła moje serce do tego stopnia, że moja miłość
sprawiła mi maskotkę dziewczynki (dowód niżej, tylko się nie śmiać!).
Dziewczynki
adoptuje niejaki Gru – złoczyńca, który chce stać się najbardziej groźnym i
złym na świecie. Za pomocą dzieci chce włamać się do posiadłości Vektora –
innego słynnego typa spod ciemnej gwiazdy, i ukraść mu narzędzie do zmniejszenia księżyca.
Tak, Gru za pomocą owego urządzenia chce wykraść księżyc.
Przygodom
i staraniom niezdarnego mężczyzny i trzech dziewczynek towarzyszą małe, żółte
stworki – Minionki. Będąc w tle, nadają
kreskówce charakteru i wywarzonego śmiechu. Kolejne części pt: „Minionki
rozrabiają” oraz „Minionki” uzbierały równie wielu fanów. Mimo to, trzecia
część nie zdobyła mego serca, gdyż cała jest tylko i wyłącznie o minionkach, a
co za dużo, to niezdrowo.
Polecam
wszystkie części, naprawdę można się pośmiać, wzruszyć i dobrze bawić.
Szczególnie z rodziną.
Czekając na cud
Po
obejrzeniu wiedziałam już, że nigdy w życiu nie obejrzałam piękniejszego filmu
świątecznego. Co ciekawe, w owym filmie nie ma przepychu świąt, nie jest to na
pierwszym planie. Na pierwszym planie mamy historie przeróżnych ludzi, których
coś niesamowitego spotyka w Wigilię i Boże Narodzenie.
Manhattan.
Poznajemy Rose Collins (Susan Sarandon), która od wielu lat opiekuje się swoją
chorą na Alzheimera matką leżącą w szpitalu. Rose nie ma swoje życia, nie ma
partnera, nie ma nikogo, tylko mamę. Wszystko zmienia się, gdy poznaje
Charlie’go, który pomaga jej w trudnym okresie i spędza z nią święta. A potem
okazuje się, kim naprawdę jest…
Mamy
też Ninę (Penelope Cruz), która jest piękną i zadbaną kobietą studiującą i
zajmującą się prawem. Nina ma narzeczonego Mike’a, który jest o nią zazdrosny
do tego stopnia, że kobieta nie wytrzymuje. Chłopak kieruje wobec niej
przeróżne oskarżenia, które nie są prawdą. Nina idzie do swojej rodziny,
zostawiając Mike’a w mieszkaniu. Do policjanta (taką pracę ma Mike) również
ktoś podchodzi. To Artie, mężczyzna, który pracuje w kawiarence. Starszy pan
uparcie stara się wmówić Mike’owi, że jest on zmarłą żoną Artie’ego. Wbrew
pozorom absurdalna i zabawna sytuacja rozwija się i widzimy, jak wiele łączy
tych dwoje mężczyzn.
Mamy
tutaj jeszcze różne inne , poboczne postaci, które przewijają się między tymi
dwoma wątkami głównymi.
„Czekając na cud” to niezwykle wzruszający, mądry film nie tylko o tym, że w
święta zdarzają się miłe rzeczy. Dramat pokazuje nam, jak wiele może dać zwykła
pomoc i życzliwość od nawet nieznanych ludzi. We współczesnym świecie jest tego
naprawdę niewiele. Miło jest chociaż raz zatopić się w marzeniach i historiach
bohaterów. A kto wie, może ten właśnie film pokaże, że w życiu jest jeszcze
magia, trzeba ją tylko na nowo odnaleźć.
Rent
Genialna,
wzruszająca rock-opera ze wspaniałą obsadą. „Rent” to musical z 2005 roku,
który obejrzałam jakieś dwa miesiące temu i który zdobył moje serce, a piosenki
śpiewane w filmie nuciłam przez dobry tydzień.
Akcja
filmu rozgrywa się w nowojorskim East Village na przełomie lat 80. i 90. XX
wieku. Dzielnica ta była dzielnicą cyganerii, artystów, którzy zarabiali na
życie, grając i śpiewając. Bohaterowie filmu opowiadają swoje historie
śpiewanymi przez siebie piosenkami.
Mark
(Anthony Rapp) i Roger (Adam Pascal) starają się namówić Benny’ego (Taye
Diggs), by odpuścił im płacenie czynszu. Były przyjaciel zgadza się pod jednym
warunkiem – chłopaki namówią Maureen (Idina Menzel), aby nie występowała
przeciwko właścicielom kamienicy i nie organizowała manifestów w jego kierunku.
Sprawa jest skomplikowana, gdyż Maureen jest byłą dziewczyną Marka, która
związała się z Joanne (Tracie Thoms). W tym samym czasie Joanne podważa
wierność Maureen, która co róż gdzieś wychodzi i flirtuje z innymi.
Jednocześnie do Marka i Rogera przybywa Tom (Jesse L. Martin) z Angelem (Wilson
Jermaine Heredia) – swoją przyszłą miłością, a Roger stara się rozwiązać sprawy
z uzależnioną od narkotyków Mimi (Rosario Dawson).
W
filmie niejednokrotnie przewija się temat wirusa HIV i AIDS, na które choruje
połowa bohaterów. Muszą oni brać specjalne tabletki, aby spowolnić rozwój,
niestety, niektórzy nie dają rady i odchodzą.
„Rent”
jest świetnym musicalem na poprawę humoru, a jednocześnie wzruszenie. Film
pokazuje, że marzenia da się spełnić, a także to, że nawet gdy stracimy kogoś
bliskiego, da się przeżyć.
Dom
Przezabawna i pouczająca kreskówka z 2015
roku wyprodukowana przez Dreamworks. Tylko proszę, nie oglądajcie z dubbingiem!
Wiem, wiem, polski dubbing jest świetny, ale nie przy tej produkcji.
Poprzekręcali imiona, głosy nie są dopasowane do postaci, a powiedzonka po
polsku są bezsensu. Dlatego poświęćcie się i zobaczcie "Dom" w
oryginalnej wersji, lub z polskimi napisami.
O czym opowiada? Na planecie Ziemi
pojawiają się dziwne stworki, które nazywają się Boovami. Są strachliwe, a ich
przywódca tylko stara się uciec przed złymi Gorgami - ich
kosmicznymi
przeciwnikami. Przybysze zabierają dla siebie prawie całą Ziemię, a ludzi umieszczają
na jednej z wysp razem z ich dobytkiem. Szczęśliwy Oh, niezdarny człowiek
kosmicznej rodziny bardzo cieszy się na tę zmianę. Tak bardzo, że postanawia
zorganizować przyjęcie z tej okazji. Oh wysyła maila z zaproszeniem do
wszystkich, a przez przypadek wysyła je także do statku Gorgów. Zaczyna się
wyścig z czasem i próba usunięcia maila.
Poszukiwany Oh przez przypadek spotyka
Tip - małą barbadoskę, która przez przybycie Boovów zgubiła mamę. Zdenerwowana
i samotna dziewczynka na początku nie chce słuchać Oha, ale z czasem
zaprzyjaźniają się i stworek postanawia pomóc Tip znaleźć mamę.
"Dom" to doskonała komedia dla
dużych i małych. Oglądałam ją sama i świetnie się bawiłam. Rihanna użyczała
głosu Tip Tucci i choć nie przepadam za piosenkarką, w roli dubbingowej wypadła
świetnie. Dodatkowo do filmu została stworzona bardzo przyjemna ścieżka
dźwiękowa. "Dom" poucza, wzrusza i bawi do łez (zdecydowanie
słownictwo przybyszów z kosmosu).
Dziewczyna z
marzeniami
Wow, film obejrzałam jednym tchem i nie
opuszczał mnie długo, długo. Tak bardzo mi się podobał, że sama postanowiłam
napisać reportaż o Roller Derby. Film jest tak dobry, że bardzo zdziwiłam się,
widząc nazwisko Drew Barrymore jako reżyseria. Cóż, aktorka ma talent.
Ellen Page gra tutaj Bliss Cavendar,
młodą dziewczynę, która pracuje i uczy się. Nie ma co robić wolnymi dniami,
dlatego włóczy się ze swoją kumpelką Pash. Mama zmusza Bliss do uczestnictwa w
bankietach dla młodych panien, czego dziewczyna nie znosi.
Całkiem przypadkiem Bliss odkrywa roller
derby - wrotkarski, brutalny sport, który uprawia drużyna kobiet. Młoda
dziewczyna zakochuje się w tym od pierwszego jeżdżenia i tak poznaje
Smashley
Simpson (Drew Barrymore), Maggie Mayhem (Kristen Wiig), Evę Destruction i wiele
innych. Drużyna musi przeciwstawić się legendarnej Iron Maven (Juliette Lewis),
która stoi na czele wrogiej drużyny.
Jednocześnie Bliss stara się dogodzić
mamie i za nic nie wydać się ze swoim sekretem, zwłaszcza, że sport jest od lat
21. Dziewczyny walczą o zwycięstwo, ale każda z osobna ma wielkie zadania w
życiu i muszą im stawić czoła.
Ten dramat obyczajowy pokazuje nam
całkiem nową historię o sporcie, o którym wie mało osób. Dodatkowo aktorki są
genialne, zwłaszcza Page i oczywiście Kristen Wigg. Polecam zdecydowanie, sama
mam ochotę spróbować tego sportu, ale to... Może za jakiś czas.
Opowieść
wigilijna Carol
Schemat znamy doskonale, bo jest to niczym ekranizacja kolejny raz
wyjęta z Dickensa. A jednak nie do końca! Mimo tego, że wiemy, w jaki sposób
film się skończy, to bardzo miło się patrzy. Zamiast Scrooge'a, mamy młodą
kobietę biznesu - Carol (Emmanuelle Vaugier), która żyje tylko pracą od momentu
rozstania z miłością swojego życia.
Kobieta jest zimna, niemiła dla pracowników, każe im pracować w święta
i nie pozwala im się rozwijać. Dlatego
pewnej zimowej nocy, kiedy to odbywa się impreza świąteczna, do Carol
przychodzi duch... jej dawna przełożona, która umarła (Carrie Fisher). Kobieta
duch pokazuje młodszej koleżance, co straciła, co traci i co może stracić przez
swoje zachowanie. Generalnie schemat już znamy.
Mimo to, owa ekranizacja ma tę swoją iskierkę i powiew świeżości. Ot,
choćby postawienie kobiety w roli Scrooge'a już robi swoje. Myślę, że jest to
jedna z najlepszych ekranizacji "Opowieści wigilijnej". Do tego
jeszcze "Duchy moich byłych", które śmieszy do łez, ale o tym kiedy
indziej.
Jedyne co mnie rozwaliło, to brwi Emmanuelle, które były tak cienkie, że
aż prawie w ogóle, co bardzo mnie rozśmieszyło. No i na plus oczywiście Carrie
Fisher. I jej piękny moment w filmie, kiedy powiedziała coś w stylu - A co ty
myślisz, to nie żadne gwiezdne wojny!
Na tym koniec, myślę, że każdy znajdzie
coś dla siebie. A ja Wam życzę miłych i Wesołych Świąt!