poniedziałek, 21 grudnia 2015

Poradnik filmowy by Zosia: Christmas edition



      I to wcale nie tylko filmy świąteczne, a filmy w ogóle (żeby mi tu nie było). Nadszedł czas, kiedy ci młodsi (mam tu na myśli znudzonych studentów głównie!) muszą się czymś zająć. Gdy się skończy porządki, pomaganie w kuchni – jeśli mama Was nie wygoni,  bo ja do kuchni nie mam wstępu, a także zakupy małe i duże, może czas na jakiś film? Na pierwszy ogień idzie…

Jak ukraść księżyc?
      Bajek nie oglądałam, bo nie przepadałam. Jednak jakiś czas temu zaczęłam bajkową przygodę z „Jak ukraść księżyc?” i wpadłam w wir kreskówek. Jak na ironię, to nie minionki rządzą dla mnie w filmach z żółtymi stworkami. Szczerze, to nie rozumiem fenomenu, znaczy aż tak wielkiego! W końcu jak można nie zwrócić uwagi na te małe, urocze i słodkie jak cukiereczek trzy dziewczynki – Agnes, Edith oraz Margo. Ta pierwsza podbiła moje serce do tego stopnia, że moja miłość sprawiła mi maskotkę dziewczynki (dowód niżej, tylko się nie śmiać!).
      Dziewczynki adoptuje niejaki Gru – złoczyńca, który chce stać się najbardziej groźnym i złym na świecie. Za pomocą dzieci chce włamać się do posiadłości Vektora – innego słynnego typa spod ciemnej gwiazdy, i  ukraść mu narzędzie do zmniejszenia księżyca. Tak, Gru za pomocą owego urządzenia chce wykraść księżyc.
      Przygodom i staraniom niezdarnego mężczyzny i trzech dziewczynek towarzyszą małe, żółte stworki – Minionki.  Będąc w tle, nadają kreskówce charakteru i wywarzonego śmiechu. Kolejne części pt: „Minionki rozrabiają” oraz „Minionki” uzbierały równie wielu fanów. Mimo to, trzecia część nie zdobyła mego serca, gdyż cała jest tylko i wyłącznie o minionkach, a co za dużo, to niezdrowo.
 Polecam wszystkie części, naprawdę można się pośmiać, wzruszyć i dobrze bawić. Szczególnie z rodziną.


Czekając na cud
      Po obejrzeniu wiedziałam już, że nigdy w życiu nie obejrzałam piękniejszego filmu świątecznego. Co ciekawe, w owym filmie nie ma przepychu świąt, nie jest to na pierwszym planie. Na pierwszym planie mamy historie przeróżnych ludzi, których coś niesamowitego spotyka w Wigilię i Boże Narodzenie.
      Manhattan. Poznajemy Rose Collins (Susan Sarandon), która od wielu lat opiekuje się swoją chorą na Alzheimera matką leżącą w szpitalu. Rose nie ma swoje życia, nie ma partnera, nie ma nikogo, tylko mamę. Wszystko zmienia się, gdy poznaje Charlie’go, który pomaga jej w trudnym okresie i spędza z nią święta. A potem okazuje się, kim naprawdę jest… 

      Mamy też Ninę (Penelope Cruz), która jest piękną i zadbaną kobietą studiującą i zajmującą się prawem. Nina ma narzeczonego Mike’a, który jest o nią zazdrosny do tego stopnia, że kobieta nie wytrzymuje. Chłopak kieruje wobec niej przeróżne oskarżenia, które nie są prawdą. Nina idzie do swojej rodziny, zostawiając Mike’a w mieszkaniu. Do policjanta (taką pracę ma Mike) również ktoś podchodzi. To Artie, mężczyzna, który pracuje w kawiarence. Starszy pan uparcie stara się wmówić Mike’owi, że jest on zmarłą żoną Artie’ego. Wbrew pozorom absurdalna i zabawna sytuacja rozwija się i widzimy, jak wiele łączy tych dwoje mężczyzn.
Mamy tutaj jeszcze różne inne , poboczne postaci, które przewijają się między tymi dwoma wątkami głównymi.
       „Czekając na cud” to niezwykle wzruszający, mądry film nie tylko o tym, że w święta zdarzają się miłe rzeczy. Dramat pokazuje nam, jak wiele może dać zwykła pomoc i życzliwość od nawet nieznanych ludzi. We współczesnym świecie jest tego naprawdę niewiele. Miło jest chociaż raz zatopić się w marzeniach i historiach bohaterów. A kto wie, może ten właśnie film pokaże, że w życiu jest jeszcze magia, trzeba ją tylko na nowo odnaleźć.


Rent
Genialna, wzruszająca rock-opera ze wspaniałą obsadą. „Rent” to musical z 2005 roku, który obejrzałam jakieś dwa miesiące temu i który zdobył moje serce, a piosenki śpiewane w filmie nuciłam przez dobry tydzień. 
      Akcja filmu rozgrywa się w nowojorskim East Village na przełomie lat 80. i 90. XX wieku. Dzielnica ta była dzielnicą cyganerii, artystów, którzy zarabiali na życie, grając i śpiewając. Bohaterowie filmu opowiadają swoje historie śpiewanymi przez siebie piosenkami.
      Mark (Anthony Rapp) i Roger (Adam Pascal) starają się namówić Benny’ego (Taye Diggs), by odpuścił im płacenie czynszu. Były przyjaciel zgadza się pod jednym warunkiem – chłopaki namówią Maureen (Idina Menzel), aby nie występowała przeciwko właścicielom kamienicy i nie organizowała manifestów w jego kierunku. Sprawa jest skomplikowana, gdyż Maureen jest byłą dziewczyną Marka, która związała się z Joanne (Tracie Thoms). W tym samym czasie Joanne podważa wierność Maureen, która co róż gdzieś wychodzi i flirtuje z innymi. Jednocześnie do Marka i Rogera przybywa Tom (Jesse L. Martin) z Angelem (Wilson Jermaine Heredia) – swoją przyszłą miłością, a Roger stara się rozwiązać sprawy z uzależnioną od narkotyków Mimi (Rosario Dawson).
W filmie niejednokrotnie przewija się temat wirusa HIV i AIDS, na które choruje połowa bohaterów. Muszą oni brać specjalne tabletki, aby spowolnić rozwój, niestety, niektórzy nie dają rady i odchodzą.
„Rent” jest świetnym musicalem na poprawę humoru, a jednocześnie wzruszenie. Film pokazuje, że marzenia da się spełnić, a także to, że nawet gdy stracimy kogoś bliskiego, da się przeżyć.


Dom
      Przezabawna i pouczająca kreskówka z 2015 roku wyprodukowana przez Dreamworks. Tylko proszę, nie oglądajcie z dubbingiem! Wiem, wiem, polski dubbing jest świetny, ale nie przy tej produkcji. Poprzekręcali imiona, głosy nie są dopasowane do postaci, a powiedzonka po polsku są bezsensu. Dlatego poświęćcie się i zobaczcie "Dom" w oryginalnej wersji, lub z polskimi napisami.

      O czym opowiada? Na planecie Ziemi pojawiają się dziwne stworki, które nazywają się Boovami. Są strachliwe, a ich przywódca tylko stara się uciec przed złymi Gorgami - ich
kosmicznymi przeciwnikami. Przybysze zabierają dla siebie prawie całą Ziemię, a ludzi umieszczają na jednej z wysp razem z ich dobytkiem. Szczęśliwy Oh, niezdarny człowiek kosmicznej rodziny bardzo cieszy się na tę zmianę. Tak bardzo, że postanawia zorganizować przyjęcie z tej okazji. Oh wysyła maila z zaproszeniem do wszystkich, a przez przypadek wysyła je także do statku Gorgów. Zaczyna się wyścig z czasem i próba usunięcia maila.
      Poszukiwany Oh przez przypadek spotyka Tip - małą barbadoskę, która przez przybycie Boovów zgubiła mamę. Zdenerwowana i samotna dziewczynka na początku nie chce słuchać Oha, ale z czasem zaprzyjaźniają się i stworek postanawia pomóc Tip znaleźć mamę.
      "Dom" to doskonała komedia dla dużych i małych. Oglądałam ją sama i świetnie się bawiłam. Rihanna użyczała głosu Tip Tucci i choć nie przepadam za piosenkarką, w roli dubbingowej wypadła świetnie. Dodatkowo do filmu została stworzona bardzo przyjemna ścieżka dźwiękowa. "Dom" poucza, wzrusza i bawi do łez (zdecydowanie słownictwo przybyszów z kosmosu).


Dziewczyna z marzeniami
      Wow, film obejrzałam jednym tchem i nie opuszczał mnie długo, długo. Tak bardzo mi się podobał, że sama postanowiłam napisać reportaż o Roller Derby. Film jest tak dobry, że bardzo zdziwiłam się, widząc nazwisko Drew Barrymore jako reżyseria. Cóż, aktorka ma talent.
       Ellen Page gra tutaj Bliss Cavendar, młodą dziewczynę, która pracuje i uczy się. Nie ma co robić wolnymi dniami, dlatego włóczy się ze swoją kumpelką Pash. Mama zmusza Bliss do uczestnictwa w bankietach dla młodych panien, czego dziewczyna nie znosi.

      Całkiem przypadkiem Bliss odkrywa roller derby - wrotkarski, brutalny sport, który uprawia drużyna kobiet. Młoda dziewczyna zakochuje się w tym od pierwszego jeżdżenia i tak poznaje
Smashley Simpson (Drew Barrymore), Maggie Mayhem (Kristen Wiig), Evę Destruction i wiele innych. Drużyna musi przeciwstawić się legendarnej Iron Maven (Juliette Lewis), która stoi na czele wrogiej drużyny.
      Jednocześnie Bliss stara się dogodzić mamie i za nic nie wydać się ze swoim sekretem, zwłaszcza, że sport jest od lat 21. Dziewczyny walczą o zwycięstwo, ale każda z osobna ma wielkie zadania w życiu i muszą im stawić czoła.
      Ten dramat obyczajowy pokazuje nam całkiem nową historię o sporcie, o którym wie mało osób. Dodatkowo aktorki są genialne, zwłaszcza Page i oczywiście Kristen Wigg. Polecam zdecydowanie, sama mam ochotę spróbować tego sportu, ale to... Może za jakiś czas.


Opowieść wigilijna Carol
      Schemat znamy doskonale, bo jest to niczym ekranizacja kolejny raz wyjęta z Dickensa. A jednak nie do końca! Mimo tego, że wiemy, w jaki sposób film się skończy, to bardzo miło się patrzy. Zamiast Scrooge'a, mamy młodą kobietę biznesu - Carol (Emmanuelle Vaugier), która żyje tylko pracą od momentu rozstania z miłością swojego życia.

     Kobieta jest zimna, niemiła dla pracowników, każe im pracować w święta i  nie pozwala im się rozwijać. Dlatego pewnej zimowej nocy, kiedy to odbywa się impreza świąteczna, do Carol przychodzi duch... jej dawna przełożona, która umarła (Carrie Fisher). Kobieta duch pokazuje młodszej koleżance, co straciła, co traci i co może stracić przez swoje zachowanie. Generalnie schemat już znamy.
      Mimo to, owa ekranizacja ma tę swoją iskierkę i powiew świeżości. Ot, choćby postawienie kobiety w roli Scrooge'a już robi swoje. Myślę, że jest to jedna z najlepszych ekranizacji "Opowieści wigilijnej". Do tego jeszcze "Duchy moich byłych", które śmieszy do łez, ale o tym kiedy indziej.
      Jedyne co mnie rozwaliło, to brwi Emmanuelle, które były tak cienkie, że aż prawie w ogóle, co bardzo mnie rozśmieszyło. No i na plus oczywiście Carrie Fisher. I jej piękny moment w filmie, kiedy powiedziała coś w stylu - A co ty myślisz, to nie żadne gwiezdne wojny!
  

Na tym koniec, myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. A ja Wam życzę miłych i Wesołych Świąt!